poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział V

Nie czekając na odpowiedź zamknęłam drzwi przed nosem osobnika, który dziś mało co mnie nie zabił. Szybkim krokiem udałam się w stronę łazienki. Po drodze zaczepił mnie jeszcze Serb.
-kąpiel masz gotową. Jakbyś czegoś potrzebowała to mów.
-okej, jeszcze raz wielkie dzięki.
- do usług-mrugnął okiem po czym każde z nas udało się w swoją stronę.
Otworzyłam białe drzwi. Moim oczom ukazało się pomieszczenie dość sporych rozmiarów. Po prawej sronie był zlew a nad nim wisiało wielkie lustro natomiast po lewej prysznic oraz toaleta. Na środku stała wielka wanna.Ściany były pokryte brązowymi i kremowymi kafelkami. Podłoga przyjemnie parzyła moje bose stopy. Dość szybko ściągnęłam z siebie ciuchy, a już po chwili zanurzyłam się po szyję w ciepłej wodzie. Zaczęłam myśleć. Zastanawiałam się czy pomysł z przeprowadzką tutaj był dobrym wyjściem. Przecież Kostka nie znałam wcale tak długo. Czy dam sobię radę w tej pracy. Co ja mam tam w ogóle robić. Ba ! Czy w ogóle ją dostanę ! Myślałam tak Z dobrą godzinę. W końcu wyszłam z wanny zostawiając na ziemi mokre ślady. Wysuszyłam swoje ciało ręcznikiem. Założyłam na siebie swoją ulubioną pidżamę z misiem. Opuściłam łazienkę.
-Julka chodź do salonu, chcę Ci kogoś przedstawić ! - usłyszałam wołanie Cupkovica.
Po drodze wcisnęłam na swoje nogi kapcio-kotki. Dotarłam do swojego małego celu i zdębiałam.
- co ten niedojebany cwel tu robi ?! Ten sukinkot który mnie dzisiaj ochlapał całą ?!- z moich ust poleciała dość długa wiązanka wulgaryzmów. W końcu kiedy się uspkoiłam Konstantin się odezwał.
- To on ? Nie spodziewałem się.to jest Mój przyjaciel. Poznajcie się. Aleks-Julka, Jul....
-Ale my się już znamy jak wiesz- burknął chłopak z bujną czupryną na głowie.
-i nie wiem czy nie wolałabym tego uniknąć-dodałam krzyżując ręce.
- przykro mi, jakoś będziecie musieli z tym żyć. Od dziś jesteście wspólokatorami.
-że co ?! - pisnęłam, po czym wybiegłam z salonu. Wpadłam do mojego nowego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Byłam zła. Bardzo. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. To była Kaśka. Bez zastanowienia wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-halo ?
-no hej Dżul ! Jak tam kochanie ? Opowiadaj !
- Podróż okej, w miarę szybko na szczęście. Potem kierowca taksówki pomógł mi wnieść moje szpargały pod wyznaczone mieszkanie...
- przystojny jakiś ? - przerwała mi przyjaciółka.
-ale ty głupia jesteś...-westchnęłam. - może i był 30 lat temu i 30 kilo temu.-zaśmiałam się.
-fueee. Dobra konynuuj.
Streściłam cały dzień Kaśce.
-no i ja wchodzę do salonu, a ten niemyty człowiek tam siedzi !-wrzasnęłam kończąc swój monolog.
-Julka..nie bądź taka. Proszę cię. Pogódź się z nim. Nie zaczynaj tak swojego nowego życia.
-myślisz ?-spytałam.
-a co nie? Któraś z nas musi.-czułam jak szczerzy się do telefonu.
-pff..-parsknęłam.
Rozmawiałyśmy jeszcze z dobrą godzinę. O wszystkim i o niczym. Nic z konkretów. Ta.. potrafimy tak. Jeszcze chwilę pogadałyśmy w milczeniu. Tak ! Też tak potrafimy.
W końcu zakończyłyśmy naszą rozmowę. Odłożyłam swojego samsunga na szafkę. Zgasiłam lampkę. Usłyszałam jak chłopaki kłócą się. W dodatku przeze mnie. A tak być nie może. Postanowiłam pogodzić się z niedawno i w nie za miłych okolicznościach mężczyzną. W końcu odpłynęłam do krainy Morfeusza..
Nazajutrz:
Wstałam dość wcześnie. Musiałam iść na rozmowę kwalifikacyjną. Niechętnie podniosłam tyłek z wygodnego łóżka. Włożyłam na siebie elegancki żakiet i czarne spodnie. Włosy związałam wysoko na czubku głowy. Zabrałam torebkę. Włożyłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy oraz różne papiery potrzebne mi co do spotkania. Pewnym krokiem wkroczyłam do kuchni. Aby zacząć swoją przeprosinowo-dziękczynną akcję postanowiłam zrobić na śniadanie sałatkę warzywną. Przygotowałam potrzebne składniki i zabrałam się za tworzenie dania. Po 30 minutach posiłek był gotowy. Kiedy nakrywałam do stołu w drzwiach zobaczyłam zaspanych współlokatorów.
-siemka-przywitał się starszy z nich.
-hej, hej. Siadajcie. Zaraz herbata będzie gotowa.
Siatkarze zabrali się za szamanie posiłku. Nagle młodszy z nich wypluł całą zawartość swojej jamy ustnej ma talerz.
-ble ? Nienawidzę cebuli !-krzyknął krzywiąc się.
-a skąd ja to miałam wiedzieć ?!-nie wytrzymałam i rzuciłam mu ścierką w twarz. Ten podszedł do mnie i chcąc nie chcąc szklanka wiśniowego soku wylądowała na mojej głowie.
O nie, z Julką się nie zadziera ! - krzyknęłam w myślach. -teraz to masz jednym słowem przejebane człowieku !-pisnęłam.
-hahaha dziecinko Ty sobie możesz. Worek na głowę i za ojczyznę!
Wkurzona wyszłam z kuchni. Chciałam się pogodzić. A ten mi się tak odpłaca ? O nie, nie, nie i jeszcze raz NIE ! Spojrzała, na zegarek. Za dziesięć dziewiąta.
-Kurwa ! Przez tą parchatą świnię się spóźnię. W locie złapałam tylko czystą koszulkę i wybiegłam z domu.
-krzyżyk na drogę ! Dzieci nie wystrasz tylko !-słyszałam tylko krzyk niejakiego Atanasijevica. Zignorowałam go.
-Chcesz się tak bawić ? Zobaczymy kto będzie się śmiał ostatni. - wyszczerzyłam się do siebie po czym podążyłam do wyznaczonego celu...
________________________________________________________________
No to 5. Nie podoba mi się no ale wazne ze cos naskrobałam:-)
Zachęcam do komentowania;)
Pozdrawiam cieplutko;) a i mam do Was pytanie;P
Ulubiony klub ?:> czekam na odpowiedzi;) Enjoy:-)  Lenka ;3

3 komentarze:

  1. Ulubiony klub to PGE Skra Bełchatów :D A rozdział świetny ;D
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  2. super czekam na kolejny:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jastrzębie:) Czekam na następny rozdział:)

    OdpowiedzUsuń