sobota, 25 maja 2013

UWAGA !

NIESTETY ZAWIESZAM BLOGA.

nie mam pomysłu co dalej zrobić z Julą. Jak będzie wena to obiecuję wrócę ;**
A teraz zapraszam tu ;)

czwartek, 16 maja 2013

:)

Przepraszam Was kochani !
Miałam/ mam problemy rodzinne.
Mam nadzieję, że ktoś nadal czyta moje wypociny i mnie nie opuścicie ;) postaram się jeszcze coś dodać w tym tygodniu, ale nie obiecuję. PRZEPRASZAM jeszcze raz, Wasza Lenka ;*

środa, 17 kwietnia 2013

Rozdział VII

W końcu dotarłam do swojego królestwa.Włączyłam ulubioną piosenkę Emeli Sande i zaczęłam nucić pod nosem:
Next to meeeee uuuuuhuuuuuuu, next to meeeee uhuuuuu, next to meeeeeee  łuhuuuuuu you will find him you'll find him next to mee..
Mimo, że na zewnątrz po tym jak podniosłam się z "dołka" starałam się zachować kamienną twarz, to w środku dalej byłam tą samą smutną, ponurą, przeżywającą wszystko Julką. Przy tej piosence zawsze się rozklejałam. I tym razem uroniłam kilka łez..
Zdecydowałam się zmienić repertuar na coś weselszego.
Thank you very much, thank you very much !
Śpiewałam utwór na cały głos. Zapomniałam, że w mieszkaniu jest jeszcze ten szczur lądowy. Z hukiem wparował do mojego pokoju.
-Aaa to ty ! a ja myślałem, że psa gwałcą. -zaśmiał się.
- out !-wydarłam się i wypchnęłam osobnika płci brzydkiej na zewnątrz.
Znów przed oczami miałam jego nagie, seksowne ciało..kurde ! ej ! noo ! Dżul ogarniamy tyłek !
Za 2 godziny masz spotkanie z Maćkiem, a jeszcze nie wiesz w co się ubrać.
Szybko wyrwałam się ze swoich zamyślań i stanęłam przed szafą. Co jak co ale garderobę to ja miałam ubogą total full.
Wyciągnęłam turkusową sukienkę a'la tulipan, którą dostałam od Kaśki.
Do tego białe, wysokie trampki. Możecie się śmiać, ale lubiłam zakładać tego typu zestawy.
Dosłownie wpadłam do łazienki. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, włosy pokręciłam lokówką i spryskałam swoją szyję ulubioną perfumą. Po drodze zabrałam małą torebkę, w biegu wkładając do niej najpotrzebniejsze rzeczy.
Równo z zasygnalizowaniem przez zegar, że wybiła godzina 18 usłyszałam dość głośne "ding-dong".
Przylepiłam do twarzy uśmiech numer 22 i pognałam otworzyć drzwi.
-Jaki punktualny- rzekłam, całując chłopaka w policzek.
-Jak zawsze-wyszczerzył się-ślicznie wyglądasz.
-Ajj nie przesadzaj..To jak zbieramy się ? -spytałam.
- tak, tak, dawaj, dawaj, ruchy.-poganiał mnie Muzaj.
-już..wszysttko...prawie...aa klucz ! poczekaj jest w kuchni, zaraz wracam !- krzyknęłam podążając w kierunku swojego małego celu.
Na miejscu zastałam młodszego za czym idzie głupszegoo, bardzoo głupszego Serba. Na mój widok zakrztusił się sokiem jabłkowym, którym właśnie zaspokajał swoje pragnienie.
-Co ci ?Zobaczyłeś swoje odbicie w szklance ? czy może taka brzydka jestem ? niee, raczej to pierwsze- parsknęłam.
-wyglądasz p...- powiedział tak, jakby chciał a nie mógł. niee, w sumie jakby mógł, ale nie chciał.
-pięknie ? - dokończyłam.
pedalsko ! - odparł Idiotasijević.
-dziękiiiii !- wyszczerzyłam się do wysokiego osobnika; nie chciałam mu dać tej pieprzonej satysfakcji, że mnie to ruszyło- nie mam zamiaru wdawać się w rozmowę z kimś z IQ  mrówki. Powiedz mi tylko gdzie jest Cupko ?
-w dupie.-burknął
-na prawdę ? A ja myślałam, że to twoja miejscówka. To teraz gdzie przesiadujesz ? -odgryzłam się.
Nie odpowiadając nic wyszedł z pomieszczenia. Usłyszałam tylko jak trzaska drzwiami wejściowymi. Wzruszyłam tylko ramionami. Zabrałam metalowy przedmiot i wyszłam z mieszkania zakluczając "wrota". Maciek czekał na dole przy swoim mercedesie. Jak dżentelmen otworzył mi drzwi. Wysłałam mu promienny uśmiech i wsiadłam do auta. Muzaj po chwili również znalazł się w samochodzie. Przekręcił kluczyk i odjechaliśmy.
- tak właściwie to czemu mieszkasz z Kostkiem i Aleksem ?-spytał przerywając chwilę ciszy, która szczerze mówiąc zaczynałam mnie już trochę krępować.
-a noo długa, historia, po prostu, nie miałam gdzie zamieszkać, przeprowadzając się z Łodzi do Bełchatowa. W sumie..tak właściwie..to on mi dał taką propozycję... sam mi nasunął pomysł z pracą tutaj, jestem mu za to bardzo wdzięczna..A Aleks ? szkoda gadać..nie wiedziałam, że będę z nim mieszkać. Jeżeli bym wiedziała, to śmiem wątpić, że bym się tutaj przeprowadziła-odpowiedziałam siatkarzowi.
-może to głupio zabrzmi, ale Ty i Cupko..no wiesz ?- ponownie zadał pytanie, nie odrywając wzroku od drogi.
-jeżeli o to ci chodzi to nie, nie jesteśmy razem.- odparłam uśmiechając się. Jak on w ogóle mógł sobie coś takiego pomyśleć ?
W końcu dotarliśmy pod blok. Muzaj mieszkał na drugim końcu Bełchatowa. Okolica była prześliczna. Chłopak pociągnął mnie za sobą w stronę swoich czterech kątów.
-Łał !- wydusiłam z siebie, kiedy znalazłam się w mieszkaniu Maćka.
-nie przesadzaj- odparł dwumetrowiec, dźgając mnie przy tym w brzuch.
-nie przesadzam, ale ładnie pachnie..-westchnęłam, czując zapach potrawy.
Muzaj wyciągnął z piekarnika zapiekankę. Od razu zabrałam się za pałaszowanie. Nałożyłam na talerz dość spory kawałek i wbiłam widelec w pierwszy kawałek.
- dobrze gotujesz.- oznajmiłam.
- aj tam, powiedzmy, że to takie moje hobby zaraz bo siatkówce.-uśmiechnął się.
Reszta tego miłego wieczoru minęła nam bardzo miło. Obejrzeliśmy komedię "Kac Vegas".
-jest dziesięć minut po północy, ja się zbieram.-powiedziałam, podnosząc swój wielki tyłek ze skórzanej kanapy.
-tak jasne, odwiozę cię, tylko wezmę kluczyki.
-a co byś powiedział na spacer ?
-kobieto, przecież wiesz, która godzina ! oszalałaś ?! -pisnął.
-już dawno, to idziesz czy nie ?
-dobra, idę. 
Wyszliśmy na zewnątrz. Noc była ciepła jak na tę porę roku. Całą drogę szliśmy w ciszy. Nagle przed nami wybiegł osobnik. Z bujną czupryną na głowie. Dość wysoki. Poznałam go. To był Aleks. Nie zdążyłam się odsunąć Chcąc nie chcąc wleciał na mnie, tym samym wpadając wraz ze mną do wielkiej kałuży.
-Idiota ! Zabiję cię skurwielu ! Pieprzony ! złaź ze mnie bo mnie zgnieciesz ! -kopałam wielkoluda gdzie popadnie.  Kiedy w końcu się podniósł, zaczął uciekać. Maciek zamiast mi pomóc tylko stał i się śmiał. Zdobył się tylko na głupie "nic ci nie jest?" więc pożegnałam się z nim  i pobiegłam za Serbem.
-Nie żyjesz cioto !- wydarłam się. Byłam cała przemoczona. A moja sukienka rozerwana. Na dupie. Miałam to gdzieś. Myślałam tylko o tym żeby dorwać gnoja. Ale, nie udało mi się. Cała zasapana wbiegłam do pokoju. Aleks-cipka zdążył zakwaterować się w swoim pomieszczeniu.
- Boże ! Co ci się stało ?- spytał Kostek wchodząc (bez pukania !) do moich czterech ścian.
-A co tu burdel do kurwy nędzy ?! Puka się !- wydarłam się na lekko wystraszonego Cupkovica.
Ten jak gdyby nigdy nic wyszedł i zrobił to co go opierdzieliłam.
No i po cholerę się na niego drzesz? Czy On coś ci zrobił ? - myśli dosłownie rozpierdalały moją głowę.
-przepraszam, po prostu mam zły dzień. Idę spać, dobranoc !- powiedziałam zakładając kołdrę po same uszy.
-Dobranoc, ale pamiętaj tej rozmowy Ci nie odpuszczę.- powiedział na odchodne, gasząc światło.
Jutro czeka mnie ciężki dzień..- westchnęłam. Odpisałam sms'a Kaśce, w którym przeprosiłam ją za brak dzisiejszej rozmowy. Odłożyłam telefon na szafkę i zaczęłam myśleć o swoim dziwnym życiu, nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy Morfeusza..
_______________________________________________________________________
Siódemeczka ! ;D
Przepraszam za ten rozdział. Jest do dupy. Wiem. Ale pisany o 2 w nocy. Miałam cały rozdział, a tu się laptop wyłączył..Wszystko się skasowało. I weź tu pisz od nowa ..;/
Po prostu nauka, nauka i jeszcze raz nauka ! Mam nadzieję że mi wybaczycie i mimo to nadal będziecie czytać moje wypociny ;) Jeżeli tu jesteście to zostawcie coś po sobie, too motywuje
 !
Chcę podziękować Ma Linie która zmotywowała mnie do napisania tego "rozdziału" swoim przecudownym komentarzem, Dzięki ;*
A tym czasem Enjoy ! ;)
p.s wybieracie się gdzieś na LŚ ? u mnie miał być Wrocek, ale biletów brak ;(


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział VI

W końcu stanęłam przed ogromnym budynkiem. Nad drzwiami widniał wielki napis 'Hala Energia". Pchnęłam szklane wrota i niepewnym krokiem wkroczyłam do środka. Moim oczom ukazało się multum korytarzy. Wyjęłam komórkę z moich jasnych jeansów.
-I co ja teraz zrobię ? Jestem już w cholerę spóźniona i jeszcze ten pieprzony labirynt jak z jakiejś dennej gry komputerowej..-burknęłam pod nosem.
Nagle ni stąd ni zowąd obok mnie pojawił się dwumetrowy osobnik. Znałam go.
Kurwa-zaklnęłam pod nosem. -Dlaczego mam zanik pamięci.. Jak on się nazywał..nosz kocia łapa ! Julka, czemu dostajesz sklerozy wtedy kiedy ci jest najmniej potrzebna.. kura wódka mać... no właśnie Maciek !- wykrzyknęłam ostatnie trzy słowa na głos. Chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Julka ! a co Ty tutaj robisz ? -  spytał wyraźnie zdziwiony.
- tak właściwie to szukam gabinetu prezesa, dyrektora czy coś.. na rozmowę kwalifikacyjną. Mam pracować tutaj w sklepiku klubowym.
-a kiedy ? to znaczy na którą ?
-właściwie too..-spojrzałam na komórkę, którą trzymałam w prawej dłoni. -jakąś godzinę i trzynaście minut temu..-skrzywiłam się.chowając mojego samsunga do przedniej kieszeni spodni.
-i ty to mówisz tak spokojnie ?1- pisnął, drażniąc moje bębenki uszne.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć.Poczułam mocne szarpnięcie za rękę. Dopiero po chwili ogarnęłam, że biegnę.
-to tutaj- rzekł, kiedy zatrzymaliśmy się przed kasztanowymi drzwiami.
-dzięki- wysapałam- nie wiem jak ci się odwdzięczę.- dodałam po chwili.
-ja, ty, mój dom, kolacja - taka sytuacja - wyszczerzył się.
-okej- odparłam.
Po jakiś kilkunastu sekundach w końcu zapukałam do drzwi.
-proszę !- usłyszałam za trzecim stuknięciem w brązowy prostokąt.
Nacisnęłam na srebrną klamkę. Wkroczyłam do pomieszczenia. Ściany były żółte. Wisiało na nich wiele dyplomów oraz medali. Po prawej stronie znajdowało się wiele przeróżnych szaf, szafek czy szafeczek..
Na środku stało wielgachne biuro. Za nim siedział mężczyzna. Na oko jakieś czterdzieści parę lat. Może więcej...
-Pani Maćkowiak ?-spytał osobnik płci brzydkiej.
-tak.
-nie powiem, że byliśmy umówieni ponad godzinę temu, ale nie wnikam. przejdźmy do rzeczy, Mi bardzo zależy, aby znaleźć kogoś na tę posadę a pani jak mniemam, aby dostać tę pracę.
-owszeem.
-umie się pani obsługiwać kalkulatorem ?
- głupie pytanie. Myśli pan, że jeżeli jestem blondynką to się w dzieciństwie w warzywniak nie bawiłam ?
- zaśmiałam się.
-no tak, przepraszam. To pytanie było nie na miejscu... To jak podpisujemy umowę ? 
-jak najbardziej- przytaknęłam delikatnie unosząc kąciki ust ku górze.
Złożyłam kilka bazgrołów zwanych podpisem na szarawej kartce. Pożegnałam się z moim nowym szefem i opuściłam pomieszczenie.
-no i jak ?- spytał Maciek wstając z plastikowego krzesełka.
- nie udało się... -odpowiedziałam układając usta w podkowę,  z trudem powstrzymując się od śmiechu.
-nie umiesz kłamać- westchnął.
-noo łatwo poszło, jakoś za łatwo, ale fajnie, że mi się udało. -na mojej twarzy po raz 983648291 dziś zagościł  firmowy uśmiech.
-no to super, wpadnę po ciebie o 18, a teraz lecę na trening,paa.- po żegnał się i zniknął z zasięgu mojego wzroku..
-wróć ! gdzie ty mieszkasz ?- po chwili ten sam osobnik, którego tu nie było, kroczył koło mnie.
-Jezus Maria ! chcesz żebym palpitacji serca dostała ?! - wrzasnęłam.
- Wystarczy Maciek - mimowolnie wyszczerzył swoje śnieżnobiałe kły.
Zdzieliłam jego tył głowy.
-Auć !- wysyczał przez zęby, głaszcząc obolałe miejsce. -to jak dowiem się gdzie aktualnie pomieszkujesz ?
- Adres Cupka, spadam, paa ! - krzyknęłam powoli oddalając się.
Po 30 minutach spaceru skierowałam się w stronę mieszkania. Przekręciłam zamek i wbiegłam do środka po    drodze dosłownie zrzucając z nóg wysokie szpilki. Co jak co ale ja tych butów nie cierpię...
Kostka i TEGO drugiego nie było. Mieli być na treningu. Tak słyszałam..
Postanowiłam wziąć zimny prysznic. Po drodze zgarnęłam stary dres i ruszyłam w stronę łazienki.
Uchyliłam drzwi, a moim oczom ukazał się niejaki Aleksandar Atanasijević... w dodatku tak jak go Bóg stworzył...Stałam tak jak wryta, studiując jego nagie ciało,zawieszając wzrok na jego umięśnionym brzuchu.. JULKA Ogarnij mordę !
 - Zakryj to coś ! Nie mogę na to patrzeć, owuee !-pisnęłam, otrząsając się z moich  rozmyślań.
Widziałam jak na twarz głupszego Serba wkrada się wielki rumieniec.
Nie zastanawiając się długo związuje ręcznik w pasie tym samym zakrywając swoją męskość.
-widzę, że im ktoś jest wyższy tym ma mniejszego- parsknęłam po chwili wybuchając śmiechem.
- zamknij się idiotko !-zawarczał niczym wściekły pudel. Czemu pudel ? Bo ma taką dupę jak Atanasijevicowa morda.
- stul pysk lamusie jeden. Miało cię nie być. Moja wina, że się nie zamknąłeś.
-jestem u siebie, dobra won mi stąd ! - krzyknął wskazując swoim krzywym i długim paluchem drzwi.
- z przyjemnością, aaa i taka mała rada. Jak będziesz już chciał bzyknąć jakąś laskę to uprzeć ją, że to nie jest pryszcz.- ponownie wybucham niepochamowanym brechtem, szybko zamykając drzwi, aby uchronić się od kapcia lecącego w stronę mojej głowy.
Dumna z siebie skierowałam się w stronę swoich czterech ścian, aby tam w spokoju przemyśleć co włożyć na siebie na wizytę u Muzaja...
_____________________________________________________________________
Cześć Misiaczki !
Przepraszam Was, że mnie tyle nie było, ale miałam małe problemy techniczne, a mianowicie zapomniałam loginu i hasła na kontoo;D
Mimo wszystko dziękuję za tak ogromną liczbę wyświetleń, oraz że chcę się Wam czytać moje wypociny;) a o to kolejna część nich;P
Kocham Was wszystkich:D Wasza Lenka;*

poniedziałek, 25 marca 2013

Rozdział V

Nie czekając na odpowiedź zamknęłam drzwi przed nosem osobnika, który dziś mało co mnie nie zabił. Szybkim krokiem udałam się w stronę łazienki. Po drodze zaczepił mnie jeszcze Serb.
-kąpiel masz gotową. Jakbyś czegoś potrzebowała to mów.
-okej, jeszcze raz wielkie dzięki.
- do usług-mrugnął okiem po czym każde z nas udało się w swoją stronę.
Otworzyłam białe drzwi. Moim oczom ukazało się pomieszczenie dość sporych rozmiarów. Po prawej sronie był zlew a nad nim wisiało wielkie lustro natomiast po lewej prysznic oraz toaleta. Na środku stała wielka wanna.Ściany były pokryte brązowymi i kremowymi kafelkami. Podłoga przyjemnie parzyła moje bose stopy. Dość szybko ściągnęłam z siebie ciuchy, a już po chwili zanurzyłam się po szyję w ciepłej wodzie. Zaczęłam myśleć. Zastanawiałam się czy pomysł z przeprowadzką tutaj był dobrym wyjściem. Przecież Kostka nie znałam wcale tak długo. Czy dam sobię radę w tej pracy. Co ja mam tam w ogóle robić. Ba ! Czy w ogóle ją dostanę ! Myślałam tak Z dobrą godzinę. W końcu wyszłam z wanny zostawiając na ziemi mokre ślady. Wysuszyłam swoje ciało ręcznikiem. Założyłam na siebie swoją ulubioną pidżamę z misiem. Opuściłam łazienkę.
-Julka chodź do salonu, chcę Ci kogoś przedstawić ! - usłyszałam wołanie Cupkovica.
Po drodze wcisnęłam na swoje nogi kapcio-kotki. Dotarłam do swojego małego celu i zdębiałam.
- co ten niedojebany cwel tu robi ?! Ten sukinkot który mnie dzisiaj ochlapał całą ?!- z moich ust poleciała dość długa wiązanka wulgaryzmów. W końcu kiedy się uspkoiłam Konstantin się odezwał.
- To on ? Nie spodziewałem się.to jest Mój przyjaciel. Poznajcie się. Aleks-Julka, Jul....
-Ale my się już znamy jak wiesz- burknął chłopak z bujną czupryną na głowie.
-i nie wiem czy nie wolałabym tego uniknąć-dodałam krzyżując ręce.
- przykro mi, jakoś będziecie musieli z tym żyć. Od dziś jesteście wspólokatorami.
-że co ?! - pisnęłam, po czym wybiegłam z salonu. Wpadłam do mojego nowego pokoju. Rzuciłam się na łóżko. Byłam zła. Bardzo. Nagle usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. To była Kaśka. Bez zastanowienia wcisnęłam zieloną słuchawkę.
-halo ?
-no hej Dżul ! Jak tam kochanie ? Opowiadaj !
- Podróż okej, w miarę szybko na szczęście. Potem kierowca taksówki pomógł mi wnieść moje szpargały pod wyznaczone mieszkanie...
- przystojny jakiś ? - przerwała mi przyjaciółka.
-ale ty głupia jesteś...-westchnęłam. - może i był 30 lat temu i 30 kilo temu.-zaśmiałam się.
-fueee. Dobra konynuuj.
Streściłam cały dzień Kaśce.
-no i ja wchodzę do salonu, a ten niemyty człowiek tam siedzi !-wrzasnęłam kończąc swój monolog.
-Julka..nie bądź taka. Proszę cię. Pogódź się z nim. Nie zaczynaj tak swojego nowego życia.
-myślisz ?-spytałam.
-a co nie? Któraś z nas musi.-czułam jak szczerzy się do telefonu.
-pff..-parsknęłam.
Rozmawiałyśmy jeszcze z dobrą godzinę. O wszystkim i o niczym. Nic z konkretów. Ta.. potrafimy tak. Jeszcze chwilę pogadałyśmy w milczeniu. Tak ! Też tak potrafimy.
W końcu zakończyłyśmy naszą rozmowę. Odłożyłam swojego samsunga na szafkę. Zgasiłam lampkę. Usłyszałam jak chłopaki kłócą się. W dodatku przeze mnie. A tak być nie może. Postanowiłam pogodzić się z niedawno i w nie za miłych okolicznościach mężczyzną. W końcu odpłynęłam do krainy Morfeusza..
Nazajutrz:
Wstałam dość wcześnie. Musiałam iść na rozmowę kwalifikacyjną. Niechętnie podniosłam tyłek z wygodnego łóżka. Włożyłam na siebie elegancki żakiet i czarne spodnie. Włosy związałam wysoko na czubku głowy. Zabrałam torebkę. Włożyłam do niej najpotrzebniejsze rzeczy oraz różne papiery potrzebne mi co do spotkania. Pewnym krokiem wkroczyłam do kuchni. Aby zacząć swoją przeprosinowo-dziękczynną akcję postanowiłam zrobić na śniadanie sałatkę warzywną. Przygotowałam potrzebne składniki i zabrałam się za tworzenie dania. Po 30 minutach posiłek był gotowy. Kiedy nakrywałam do stołu w drzwiach zobaczyłam zaspanych współlokatorów.
-siemka-przywitał się starszy z nich.
-hej, hej. Siadajcie. Zaraz herbata będzie gotowa.
Siatkarze zabrali się za szamanie posiłku. Nagle młodszy z nich wypluł całą zawartość swojej jamy ustnej ma talerz.
-ble ? Nienawidzę cebuli !-krzyknął krzywiąc się.
-a skąd ja to miałam wiedzieć ?!-nie wytrzymałam i rzuciłam mu ścierką w twarz. Ten podszedł do mnie i chcąc nie chcąc szklanka wiśniowego soku wylądowała na mojej głowie.
O nie, z Julką się nie zadziera ! - krzyknęłam w myślach. -teraz to masz jednym słowem przejebane człowieku !-pisnęłam.
-hahaha dziecinko Ty sobie możesz. Worek na głowę i za ojczyznę!
Wkurzona wyszłam z kuchni. Chciałam się pogodzić. A ten mi się tak odpłaca ? O nie, nie, nie i jeszcze raz NIE ! Spojrzała, na zegarek. Za dziesięć dziewiąta.
-Kurwa ! Przez tą parchatą świnię się spóźnię. W locie złapałam tylko czystą koszulkę i wybiegłam z domu.
-krzyżyk na drogę ! Dzieci nie wystrasz tylko !-słyszałam tylko krzyk niejakiego Atanasijevica. Zignorowałam go.
-Chcesz się tak bawić ? Zobaczymy kto będzie się śmiał ostatni. - wyszczerzyłam się do siebie po czym podążyłam do wyznaczonego celu...
________________________________________________________________
No to 5. Nie podoba mi się no ale wazne ze cos naskrobałam:-)
Zachęcam do komentowania;)
Pozdrawiam cieplutko;) a i mam do Was pytanie;P
Ulubiony klub ?:> czekam na odpowiedzi;) Enjoy:-)  Lenka ;3

czwartek, 21 marca 2013

Rozdział IV

Naa ?- przerwałam chwilę ciszy.
A już nic.-burknął po czym zabrał piwo ze stołu i wmieszał się gdzieś w tłum.
Wzruszyłam tylko ramionami i w ekspresowym tempie pochłonęłam kolorowy napój z różową parasolką. W pewnym momencie film mi się urwał...
Obudziłam się oparta o ramię Maćka. Reszta podobnie jak i chłopak spała. Spojrzałam na wielki zegar w kuchni. Wskazywał godzinę 7:30. Spróbowałam się podnieść, jednak zakręciło mi się w głowie i opadłam na kanapę, potykając się o nogi Kaśki.
-uff- westchnęłam, kiedy przyjaciółka przekręciła się tylko na drugi bok, gadając coś przez sen. Za trzecią próbą podniesienia tyłka ze skórzanej kanapy w końcu mi się udało. Chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni podpierając się ścian. Docierając do swojego celu chwyciłam butelkę wody. Odkręciłam ją i przyłożyłam do ust czując po chwili zimną ciecz w swoim przełyku.
- no, no dziewczyno, ale masz spust.-  rzekł jeden z gigantów strasząc mnie. Wylałam całą zawartość plastiku na ziemię.
- ocipiałeś ?!-krzyknęłam szeptem, taa da się tak.
- przepraszam, nie chciałem.- rzekł łapiąc się za pierwszą lepszą ścierkę po czym zabrał się za wycieranie rozlanego napoju.
-daj pomogę ci- westchnęłam wyrywając kawałek materiału młodemu mężczyźnie.
- jeszcze raz soryy.
-spoko, czekaj przypomnij mi się.. ty jesteś ?- zapytałam pstrykając palcami przed nosem owego osobnika.
-Konstantin Cupković, dla przyjaciół Cupko- odparł przesyłając mi promienny uśmiech.
W tym momencie przypomniała mi się wczorajsza rozmowa z Kostkiem.
-nie wiem czy pamiętasz, ale wczoraj miałeś dla mnie jakąś propozycję..- powiedziałam lekko zawstydzona. No, ale z ciekawością nie wygrasz.
- yyy no tak. No bo.. tylko nie bądź zła... wczoraj podsłuchałem twoją rozmowę z Kaśką..jak mówiłaś, że nie masz roboty...no i u nas w hali w Bełchatowie poszukują osoby do sklepiku klubowego..zarobki przeciętne..nie jest źle.. co ty na to ?
-no, ale.. codziennie z Łodzi do Bełchatowa jednak trochę daleko..
- z tym to nie problem. Zamieszkała byś ze mną i takim jednym Aleksem. Tez siatkarzem.
-nie przeszkadzałabym ?
-no jakby było inaczej to raczej bym się nie pytał-oznajmił uśmiechają się.
-no dobrze, ale obiecuję, że jak uzbieram trochę kasy to się wyprowadzę.
-tylko jest jeden warunek, gotujesz.- wyszczerzył się.
-umowa stoi- uniosłam kąciki ust i ścisnęłam z nim prawe dłonie.
Kolejne dni minęły w oka mgnieniu. Wróciłyśmy z Kasią z Zakopanego. Oznajmiłam jej o moim wyjeździe. Mimo moich obaw ucieszyła się. Ja byłam średnio zadowolona. Pierwszy raz musiałam rozstać się z przyjaciółką. W końcu nadszedł czas mojego wyjazdu. Pożegnałam się z Kaśką nie powstrzymując przy tym łez. Ona również nie oszczędzała sobie słonych kropel, które spływały po jej policzkach. Obiecałyśmy dzwonić do siebie codziennie. Katerine miała wpadać do Bełka dość często. Zabrałam walizki i wsiadłam do taksówki. W końcu dotarłam do wyznaczonego miejsca. Zapłaciłam kierowcy należną sumę. Mężczyzna pomógł mi zanieść torby pod numer 6. Podziękowałam mu. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał.
-muszą być na treningu- pomyślałam.
Zadzwoniłam do Cupkovica. Oznajmił mi że dopiero za godzinę będzie w domu. Postanowiłam zwiedzić miasto. Kiedy przechodziłam przez pasy usłyszałam pisk opon.
-jak jeździsz baranie ?!-wydarłam się.
-to jak ty chodzisz idiotko ?!- krzyknął z auta osobnik płci brzydkiej.
-cwel !-wydarłam się, kiedy samochód odjechał chlapiąc przy tym moją kremową kurtkę.
-palant! -pisnęłam do siebie, a ludzie spacerujący zmierzyli mnie wzrokiem.
Cała mokra ruszyła, w stronę budynku. Kostek już wniósł moje walizki. Przywitałam się z nim.
-co ci się stało?-spytał- za przeproszeniem wyglądasz jak przemoczony strach na wróble.
-dzięki wiesz- odparłam z ironią- to nie moja wina, jakiś sukinsyn najpierw mało co mnie nie przejechał a potem jeszcze mnie ochlapał.
-dobra, to ja idę ci przygotować kąpiel a ty naszykuj sobie potrzebne rzeczy, okej ?
-dzięki. Kochany jesteś.- cmoknęłam go w policzek i otworzyłam swój bagaż. Wyciągnęlam z niego czyste ciuchy, ręcznik oraz kosmetyczkę. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Postanowiłam sama je otworzyć. Podeszłam do drewnianych wrot. Przekręciłam zamek.
- co Ty tu kurwa robisz ?!-wrzasnęłam widząc znajomą twarz.
___________________________________________________________________
PRZEPRASZAM za taką manianę. No ale muszę jakoś zacząć:)
Zachęcam do komentowania: ) To motywuje do dalszego komentowania:-)
Pozdrawiam ciepło ! Lenka ;3

wtorek, 19 marca 2013

Rozdział III

-nie znasz nas ?! - oburzył się najniższy z nich.
-no najwidoczniej nie. - odparłam sucho.
-Chodźcie do środka, a Ciebie zapraszam do kuchni, pomożesz mi zrobić coś ciepłego do picia.- powiedziała Kaśka, a już po chwili osobniki dość sporych rozmiarów podążały jeden za drugim do salonu.
.dowiem się wreszcie kto to jest ?- spytałam wyciągając szklanki z szafki.
-pamiętasz co Ci mówiłam, że mam kuzyna Mariusza?
-taa, więc ?
- no to to jest Skra, Mario również do niej należy.
- co to ta cała "Skra" ?
W tym momencie moja przyjaciółka walnęła sobie ręką w czoło.
-Ale Ty jesteś lewa- odparła chichocząc.- na jakim Ty świecie żyjesz, że nie wiesz co to Skra ?
- w swoim własnym. To powiesz mi do jasnej ciasnej niedopchanej kim są Ci ludzie co siedzą u Twojego brata w salonie, których nazywasz jakąś Skrą ?
-Skra to klub siatkarski mężczyzn z Bełchatowa. - wyrecytowała przyjaciółka jakby zdanie z Wikipedii.
- Aha, wiesz nie interesuje się takimi rzeczami, nie lubię siatkówki.
- lepiej nie mów tego przy nich bo się zbulwersują.
- okej, a Ty znasz ich wszystkich ?
-no pewnie, często się widzimy u Mariusza.
- ulala, to Ty VIP-em takim jesteś - powiedziałam poruszając brwiami.
- Chyba Cię pogięło .
-no wiesz krzywa jestem, krzywe ręce, nogi, kręgosłup mam, no i ryj też, także już dawno.
Zaśmiałyśmy się razem z Kaśką. Zabrałyśmy duży dzbanek herbaty i wyliczoną ilość kubków i ruszyłyśmy w stronę "gigantów".
Po dotarciu do pomieszczenia, w którym znajdowało się na oko jakieś 10 osobników płci brzydkiej, zapoznałam się z wszystkimi. Został mi jeszcze młody chłopak.
- Julka- wyciągnęłam rękę w kierunku chłopaka lekko unosząc kąciki ust.
-Maciek, miło mi.
Zapadła niezręczna cisza, jednak nie odeszłam, jakiś wewnętrzny głos kazał mi zostać.
- może powiesz coś więcej o sobie ? - spytał po chwili.
- hmm.. ludzie usłyszeli pierwszy mój wrzask prawie 19  lat temu. Lubię czytać książki. Bardzo. No i jestem brzydka, ale to już widać.. a Ty ?
-daj spokój. Ładna jesteś. Ja również mam 19 lat. Jeszcze. Niedługo dwójka z przodu. Kocham siatkówkę. Od zawsze. Cieszę się bardzo, że gram w tak cudownym klubie. A Ty interesujesz się siatkówką ?
-yy..ten..noo..nie za bardzo.
-Ehe. A jakimś sportem się w ogóle interesujesz ?
-plotkowanie to sport ? - wyszczerzyłam się.
- no można by było do tego zaliczyć- również zdobył się na uśmiech.
Rozmawialiśmy dobre 30 minut. Naszą pogawędkę przerwało przybycie Sowińskich.
-Braciszku i Siostrzyczko  dziękuję Wam za niespodziankę ! Jesteście cudowni !-podbiegła do Anki i Mateusza Kaśka i zaczęła ich mocno ściskać.
-Dobra, siora nie rób siary przy ludziach. - powiedział Mateusz.
-to ja Ci tak ładnie dziękuję, a Ty twierdzisz, że siarę robię ?-prychnęła Katerine.
- oj tam, oj tam.. Nie gniewaj się siostrzyczko i tak Cię kocham.Mariusz a gdzie reszta ? popatrzył pytającym wzrokiem na swojego kuzyna.
- Plina musiał zostać z dzieckiem, a Dante i Aleks są chorzy.
-Mhm, a to pech. - Mateusz teatralnie otarł wyimaginowaną łzę, po czym wszyscy wybuchli gromkim śmiechem.
Reszta dnia minęła na przygotowaniu imprezy. Ja, Kaśka i Anka siedziałyśmy w kuchni a reszta bandy podłączała sprzęt. W końcu wybiła godzina 20 i wszyscy zebrani zebrali się do "kółka różańcowego".
Na początku było sztywno ale po kilu drinkach atmosfera rozluźniła się. Kaśka wywijała z niejakim Michałem Winiarskim, Anka poszła w obroty z Wlazłym. Ja siedziałam przy stole i sączyłam kolejną szklankę trunku. Miałam zamiar schlać się dziś w trzy dupy.. Koło mnie siedział Serb, którego imienia i nazwiska nie pamiętam. Zaczęłam z nim rozmawiać. Nasza konwersacja trwała dość długo. Miło mi się z nim gawędziło.
- Wiesz co mam dla Ciebie propozycje...-oznajmił.
-jaką ? - spytałam z zaciekawieniem.
-co byś powiedziała na...
________________________________________________________________________________
no to trójeczka :) przepraszam za taki kogel mogel. Nie mam weny. Udało mi się naskrobać tylko tyle. Przepraszam. Obiecuję, że kolejne rozdziały będą lepsze:) dziękuję za 350 wyświetleń ! :)
Jesteście kochani !
Kolejny rozdział wrzucę czwartek-piątek :)
                                                                                                                 ENJOY ! :-) Lenka ; 3
P.S proszę komentujcie :D to motywuje ! :)