czwartek, 21 marca 2013

Rozdział IV

Naa ?- przerwałam chwilę ciszy.
A już nic.-burknął po czym zabrał piwo ze stołu i wmieszał się gdzieś w tłum.
Wzruszyłam tylko ramionami i w ekspresowym tempie pochłonęłam kolorowy napój z różową parasolką. W pewnym momencie film mi się urwał...
Obudziłam się oparta o ramię Maćka. Reszta podobnie jak i chłopak spała. Spojrzałam na wielki zegar w kuchni. Wskazywał godzinę 7:30. Spróbowałam się podnieść, jednak zakręciło mi się w głowie i opadłam na kanapę, potykając się o nogi Kaśki.
-uff- westchnęłam, kiedy przyjaciółka przekręciła się tylko na drugi bok, gadając coś przez sen. Za trzecią próbą podniesienia tyłka ze skórzanej kanapy w końcu mi się udało. Chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę kuchni podpierając się ścian. Docierając do swojego celu chwyciłam butelkę wody. Odkręciłam ją i przyłożyłam do ust czując po chwili zimną ciecz w swoim przełyku.
- no, no dziewczyno, ale masz spust.-  rzekł jeden z gigantów strasząc mnie. Wylałam całą zawartość plastiku na ziemię.
- ocipiałeś ?!-krzyknęłam szeptem, taa da się tak.
- przepraszam, nie chciałem.- rzekł łapiąc się za pierwszą lepszą ścierkę po czym zabrał się za wycieranie rozlanego napoju.
-daj pomogę ci- westchnęłam wyrywając kawałek materiału młodemu mężczyźnie.
- jeszcze raz soryy.
-spoko, czekaj przypomnij mi się.. ty jesteś ?- zapytałam pstrykając palcami przed nosem owego osobnika.
-Konstantin Cupković, dla przyjaciół Cupko- odparł przesyłając mi promienny uśmiech.
W tym momencie przypomniała mi się wczorajsza rozmowa z Kostkiem.
-nie wiem czy pamiętasz, ale wczoraj miałeś dla mnie jakąś propozycję..- powiedziałam lekko zawstydzona. No, ale z ciekawością nie wygrasz.
- yyy no tak. No bo.. tylko nie bądź zła... wczoraj podsłuchałem twoją rozmowę z Kaśką..jak mówiłaś, że nie masz roboty...no i u nas w hali w Bełchatowie poszukują osoby do sklepiku klubowego..zarobki przeciętne..nie jest źle.. co ty na to ?
-no, ale.. codziennie z Łodzi do Bełchatowa jednak trochę daleko..
- z tym to nie problem. Zamieszkała byś ze mną i takim jednym Aleksem. Tez siatkarzem.
-nie przeszkadzałabym ?
-no jakby było inaczej to raczej bym się nie pytał-oznajmił uśmiechają się.
-no dobrze, ale obiecuję, że jak uzbieram trochę kasy to się wyprowadzę.
-tylko jest jeden warunek, gotujesz.- wyszczerzył się.
-umowa stoi- uniosłam kąciki ust i ścisnęłam z nim prawe dłonie.
Kolejne dni minęły w oka mgnieniu. Wróciłyśmy z Kasią z Zakopanego. Oznajmiłam jej o moim wyjeździe. Mimo moich obaw ucieszyła się. Ja byłam średnio zadowolona. Pierwszy raz musiałam rozstać się z przyjaciółką. W końcu nadszedł czas mojego wyjazdu. Pożegnałam się z Kaśką nie powstrzymując przy tym łez. Ona również nie oszczędzała sobie słonych kropel, które spływały po jej policzkach. Obiecałyśmy dzwonić do siebie codziennie. Katerine miała wpadać do Bełka dość często. Zabrałam walizki i wsiadłam do taksówki. W końcu dotarłam do wyznaczonego miejsca. Zapłaciłam kierowcy należną sumę. Mężczyzna pomógł mi zanieść torby pod numer 6. Podziękowałam mu. Zapukałam do drzwi. Nikt nie otwierał.
-muszą być na treningu- pomyślałam.
Zadzwoniłam do Cupkovica. Oznajmił mi że dopiero za godzinę będzie w domu. Postanowiłam zwiedzić miasto. Kiedy przechodziłam przez pasy usłyszałam pisk opon.
-jak jeździsz baranie ?!-wydarłam się.
-to jak ty chodzisz idiotko ?!- krzyknął z auta osobnik płci brzydkiej.
-cwel !-wydarłam się, kiedy samochód odjechał chlapiąc przy tym moją kremową kurtkę.
-palant! -pisnęłam do siebie, a ludzie spacerujący zmierzyli mnie wzrokiem.
Cała mokra ruszyła, w stronę budynku. Kostek już wniósł moje walizki. Przywitałam się z nim.
-co ci się stało?-spytał- za przeproszeniem wyglądasz jak przemoczony strach na wróble.
-dzięki wiesz- odparłam z ironią- to nie moja wina, jakiś sukinsyn najpierw mało co mnie nie przejechał a potem jeszcze mnie ochlapał.
-dobra, to ja idę ci przygotować kąpiel a ty naszykuj sobie potrzebne rzeczy, okej ?
-dzięki. Kochany jesteś.- cmoknęłam go w policzek i otworzyłam swój bagaż. Wyciągnęlam z niego czyste ciuchy, ręcznik oraz kosmetyczkę. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Postanowiłam sama je otworzyć. Podeszłam do drewnianych wrot. Przekręciłam zamek.
- co Ty tu kurwa robisz ?!-wrzasnęłam widząc znajomą twarz.
___________________________________________________________________
PRZEPRASZAM za taką manianę. No ale muszę jakoś zacząć:)
Zachęcam do komentowania: ) To motywuje do dalszego komentowania:-)
Pozdrawiam ciepło ! Lenka ;3

5 komentarzy:

  1. no to ciekawe o kogo chodzi :)
    czekam na kolejny i zapraszam do mnie :)
    http://www.siatkarskiemarzenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz:-)
      Ja jestem uzależniona od Twojego bloga także jestem tam kilka (naście) razy dziennie i sprawdzam czy nie dodałaś czegoś nowego ;)

      Usuń
  2. ciekawe to opowiadanie:0
    będę czytać!
    no i ciekawa jestem, kto to był xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się:-)
      Noo, dowiesz się wkrótce;P
      Pozdrawiam ciepłoo;)

      Usuń
  3. Przeczuwam że to Aleks, ale głowy nie daję ;D W wolnej chwili zapraszam do mnie : http://razemprzezzyciee.blogspot.com/
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń