sobota, 16 marca 2013

Prolog.

Styczeń. Co raz bardziej przekonywałam się co do pomysłu przyjaciółki. Wypad w góry wydawał mi się sensownym wyjściem, aby odskoczyć od codziennych problemów. Zwłaszcza moich. Brak pracy, własnego mieszkania, a rodzice ? Wyrzucili mnie z domu zaraz po osiągnięciu pełnoletności.. to wszystko wprawiło mnie w dość głęboką depresję. Dobrze, że miałam przy sobie Kaśkę. Gdyby nie ona za pewne byłabym już po drugiej stronie tego świata. Bo to mało razy powstrzymała mnie od połknięcia całego pudełeczka środków nasennych ? To ona przygarnęła mnie do siebie. To ona zapewnia mi rodzinne ciepło, którego tak cholernie mi brakuje. To ona traktuję mnie jak swoją młodszą siostrę. To ona znosi moje codzienne humorki. To ona stara przebywać się ze mną 24h na dobę. Może tego nie okazuję, ale jestem jej za to bardzo wdzięczna. Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Kaśki.
- to jak Dżul ? Krótka piłka. Jedziesz czy zostajesz?
- Jadę.- oznajmiłam jej.
- to ruszaj dupę, Mateusz będzie pod domem najpóźniej za godzinę.
Chcecie wiedzieć kto to Mateusz ? To brat Kaśki, mieszkający w Zakopanym. On również bardzo mi pomógł.
Zwlokłam się z łóżka. Z szafy wyjęłam walizkę. Wypchałam ją najpotrzebniejszymi rzeczami, których wcale dużo nie miałam. Kiedy mój bagaż był już gotowy, migiem wpadłam do łazienki pod prysznic, a już po chwili ciepła woda przyjemnie parzyła moje ciało. Po skończeniu wytarłam się w śnieżnobiały ręcznik. Założyłam ubrania, które wcześniej przygotowałam. Włosy związałam w koński ogon. Przemyłam twarz zimną wodą i umyłam zęby. Rzęsy podkręciłam tuszem. Zabrałam z biurka telefon i portfel, w którym oprócz kilku żółciaków i wizytówek nie było nic. Ostatecznie przejrzałam się w lustrze. Poprawiłam włosy i ruszyłam z walizką w stronę przedpokoju. Zostawiłam ją tam, a sama wpadłam do kuchni i w dość ekspresowym tempie pochłonęłam cała miskę musli. Myjąc brudny talerz zauważyłam podjeżdżające pod blok srebrne volvo. Zabrałam swój płaszcz, czapkę, szalik i rękawice, a na nogi naciągnęłam ciepłe buty. Zamknęłam mieszkanie na trzy spusty.
Stukając kółkami od bagażu o każdy możliwy schodek zeszłam na dół. Kaśka czekała już na mnie w samochodzie. Przywitałam się z Mateuszem, a on pomógł mi zapakować moje rzeczy do bagażnika. Zajęłam miejsce na tylnym siedzeniu. Mężczyzna odpalił silnik i ruszyliśmy w podróż, dość długą. Bo przecież z Łodzi do Zakopanego trochę kilometrów było...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------no to Prolog już jest. krótki, ale w końcu to prolog. Rozdziały będą dłuższe;) I promise:D Mam nadzieję, że opowiadanie Wam się spodoba. :)
Kocham siatkówkę, taa opowieść będzie związana również z nią Czyt. Siatkarzami;D
To moje pierwsze opowiadanie;)  jestem otwarta na wszelką krytkę, także śmiało:)
Rozdziały będę dodawać różnie w zależności od tego jak szkoła pozwoli;)
Enjoy:-) /Lenka: 3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz