poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział VI

W końcu stanęłam przed ogromnym budynkiem. Nad drzwiami widniał wielki napis 'Hala Energia". Pchnęłam szklane wrota i niepewnym krokiem wkroczyłam do środka. Moim oczom ukazało się multum korytarzy. Wyjęłam komórkę z moich jasnych jeansów.
-I co ja teraz zrobię ? Jestem już w cholerę spóźniona i jeszcze ten pieprzony labirynt jak z jakiejś dennej gry komputerowej..-burknęłam pod nosem.
Nagle ni stąd ni zowąd obok mnie pojawił się dwumetrowy osobnik. Znałam go.
Kurwa-zaklnęłam pod nosem. -Dlaczego mam zanik pamięci.. Jak on się nazywał..nosz kocia łapa ! Julka, czemu dostajesz sklerozy wtedy kiedy ci jest najmniej potrzebna.. kura wódka mać... no właśnie Maciek !- wykrzyknęłam ostatnie trzy słowa na głos. Chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Julka ! a co Ty tutaj robisz ? -  spytał wyraźnie zdziwiony.
- tak właściwie to szukam gabinetu prezesa, dyrektora czy coś.. na rozmowę kwalifikacyjną. Mam pracować tutaj w sklepiku klubowym.
-a kiedy ? to znaczy na którą ?
-właściwie too..-spojrzałam na komórkę, którą trzymałam w prawej dłoni. -jakąś godzinę i trzynaście minut temu..-skrzywiłam się.chowając mojego samsunga do przedniej kieszeni spodni.
-i ty to mówisz tak spokojnie ?1- pisnął, drażniąc moje bębenki uszne.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć.Poczułam mocne szarpnięcie za rękę. Dopiero po chwili ogarnęłam, że biegnę.
-to tutaj- rzekł, kiedy zatrzymaliśmy się przed kasztanowymi drzwiami.
-dzięki- wysapałam- nie wiem jak ci się odwdzięczę.- dodałam po chwili.
-ja, ty, mój dom, kolacja - taka sytuacja - wyszczerzył się.
-okej- odparłam.
Po jakiś kilkunastu sekundach w końcu zapukałam do drzwi.
-proszę !- usłyszałam za trzecim stuknięciem w brązowy prostokąt.
Nacisnęłam na srebrną klamkę. Wkroczyłam do pomieszczenia. Ściany były żółte. Wisiało na nich wiele dyplomów oraz medali. Po prawej stronie znajdowało się wiele przeróżnych szaf, szafek czy szafeczek..
Na środku stało wielgachne biuro. Za nim siedział mężczyzna. Na oko jakieś czterdzieści parę lat. Może więcej...
-Pani Maćkowiak ?-spytał osobnik płci brzydkiej.
-tak.
-nie powiem, że byliśmy umówieni ponad godzinę temu, ale nie wnikam. przejdźmy do rzeczy, Mi bardzo zależy, aby znaleźć kogoś na tę posadę a pani jak mniemam, aby dostać tę pracę.
-owszeem.
-umie się pani obsługiwać kalkulatorem ?
- głupie pytanie. Myśli pan, że jeżeli jestem blondynką to się w dzieciństwie w warzywniak nie bawiłam ?
- zaśmiałam się.
-no tak, przepraszam. To pytanie było nie na miejscu... To jak podpisujemy umowę ? 
-jak najbardziej- przytaknęłam delikatnie unosząc kąciki ust ku górze.
Złożyłam kilka bazgrołów zwanych podpisem na szarawej kartce. Pożegnałam się z moim nowym szefem i opuściłam pomieszczenie.
-no i jak ?- spytał Maciek wstając z plastikowego krzesełka.
- nie udało się... -odpowiedziałam układając usta w podkowę,  z trudem powstrzymując się od śmiechu.
-nie umiesz kłamać- westchnął.
-noo łatwo poszło, jakoś za łatwo, ale fajnie, że mi się udało. -na mojej twarzy po raz 983648291 dziś zagościł  firmowy uśmiech.
-no to super, wpadnę po ciebie o 18, a teraz lecę na trening,paa.- po żegnał się i zniknął z zasięgu mojego wzroku..
-wróć ! gdzie ty mieszkasz ?- po chwili ten sam osobnik, którego tu nie było, kroczył koło mnie.
-Jezus Maria ! chcesz żebym palpitacji serca dostała ?! - wrzasnęłam.
- Wystarczy Maciek - mimowolnie wyszczerzył swoje śnieżnobiałe kły.
Zdzieliłam jego tył głowy.
-Auć !- wysyczał przez zęby, głaszcząc obolałe miejsce. -to jak dowiem się gdzie aktualnie pomieszkujesz ?
- Adres Cupka, spadam, paa ! - krzyknęłam powoli oddalając się.
Po 30 minutach spaceru skierowałam się w stronę mieszkania. Przekręciłam zamek i wbiegłam do środka po    drodze dosłownie zrzucając z nóg wysokie szpilki. Co jak co ale ja tych butów nie cierpię...
Kostka i TEGO drugiego nie było. Mieli być na treningu. Tak słyszałam..
Postanowiłam wziąć zimny prysznic. Po drodze zgarnęłam stary dres i ruszyłam w stronę łazienki.
Uchyliłam drzwi, a moim oczom ukazał się niejaki Aleksandar Atanasijević... w dodatku tak jak go Bóg stworzył...Stałam tak jak wryta, studiując jego nagie ciało,zawieszając wzrok na jego umięśnionym brzuchu.. JULKA Ogarnij mordę !
 - Zakryj to coś ! Nie mogę na to patrzeć, owuee !-pisnęłam, otrząsając się z moich  rozmyślań.
Widziałam jak na twarz głupszego Serba wkrada się wielki rumieniec.
Nie zastanawiając się długo związuje ręcznik w pasie tym samym zakrywając swoją męskość.
-widzę, że im ktoś jest wyższy tym ma mniejszego- parsknęłam po chwili wybuchając śmiechem.
- zamknij się idiotko !-zawarczał niczym wściekły pudel. Czemu pudel ? Bo ma taką dupę jak Atanasijevicowa morda.
- stul pysk lamusie jeden. Miało cię nie być. Moja wina, że się nie zamknąłeś.
-jestem u siebie, dobra won mi stąd ! - krzyknął wskazując swoim krzywym i długim paluchem drzwi.
- z przyjemnością, aaa i taka mała rada. Jak będziesz już chciał bzyknąć jakąś laskę to uprzeć ją, że to nie jest pryszcz.- ponownie wybucham niepochamowanym brechtem, szybko zamykając drzwi, aby uchronić się od kapcia lecącego w stronę mojej głowy.
Dumna z siebie skierowałam się w stronę swoich czterech ścian, aby tam w spokoju przemyśleć co włożyć na siebie na wizytę u Muzaja...
_____________________________________________________________________
Cześć Misiaczki !
Przepraszam Was, że mnie tyle nie było, ale miałam małe problemy techniczne, a mianowicie zapomniałam loginu i hasła na kontoo;D
Mimo wszystko dziękuję za tak ogromną liczbę wyświetleń, oraz że chcę się Wam czytać moje wypociny;) a o to kolejna część nich;P
Kocham Was wszystkich:D Wasza Lenka;*

1 komentarz:

  1. Hej! w końcu mogę skomentować :D matko z córką, skąd Ty bierzesz takie pomysły? Jula rozwala mnie na łopatki!:D Coś czuję, ze to dopiero początek batalii: Julia vs Aleksandar i aż nie mogę się doczekać, co teraz się wydarzy ;p Facet zadarł z nieodpowiednią kobitką, w piętki mu pójdzie, jak Julka odwdzięczy się za dzisiejszy poranek ;d hehe

    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział tej szalonej historii ;)
    Życzę WENY i pozdrawiam ciepło ;)
    M.

    OdpowiedzUsuń